Fajnie by było czasem moć pobyć samej. Zebrać myśli, pospacerować, wyjść gdzieś, poczytać. Albo we dwoje pobyć, też by było można. Bez myśli, że coś trzeba, i że ktoś coś chce. Tak sobie marudzę czasem sama do siebie, albo do męża mego i zaczynamy planować niecnie, że zawołamy babcię i ruszymy na podbój miasta. Bo rzadko ruszamy.
A potem przychodzi co, do czego i pierwsza dostaje anginy. Potem druga. 40 stopni, nieprzespane noce, ręce opadające do ziemi z żalu i zmęczenia. Wtedy jedynym życzeniam jest, żeby wróciła normalność, zwyczajność i nieprzerwany sen.
Och, jaka ta zwykła codzienność jest słodka. Niech będą zdrowe i niech trwa. Ciągle zapominam, ile to szczęścia mieć „po prostu” zdrowe dzieci.
2 komentarze
tak <3
super focie